Kufel ceramiczny
Witam Was serdecznie!
Dzisiaj wracamy do 23 czerwca, do Dnia Ojca, z którego okazji zrobiłam ceramiczny kufel. Wzięłam się za to późno, ale zdążyłam, dzień przed zakończeniem zajęć włożyłam go jeszcze do pieca. Pokryłam go w całości jedną, ale dość grubą warstwą gęstego szkliwa, które podobało mi się na wzorniku od dawna, ale nie mogłam go znaleźć przez długi czas i gdy już pogodziłam się, że będę musiała użyć innego, dorwałam je na najwyższej półce. Nie wiedziałam jakiej jakości jest wzornik, czasem są one wykonane nieprawidłowo, a jakby tego było mało, nie wiedziałam jak bardzo szkliwo ścieknie, czy pokryje, jaki będzie po wypale, to jednak całkiem duża powierzchnia, w dodatku fakturowana. Miałam bardzo miłą niespodziankę, gdy weszłam następnego dnia do pracowni, a na stole stało coś niesamowitego.
Zawsze staram się jak mogę, ale tym razem zdjęcia naprawdę nie oddadzą efektów szkliwa... Brąz z prześwitami czerni i granatu połączony z mieszanką miedzi i różu indyjskiego, która wygląda jak płynny brokat, coś pięknego, ja kocham brokat. Jest jednak jedna mała wada tego szkliwa, nie wiem co je spowodowało, ale na powierzchni drugiego, gładkiego naczynia, pojawiły się pęknięcia wyglądające jak otwór wylotowy po kuli. Niestety będę musiała oderwać odstające płaty, w miarę możliwości zeszlifować i ponownie poszkliwić. Na szczęście to, co najważniejsze, wypaliło się bez komplikacji.
Inspirowałam się dawnymi kuflami, chciałam, żeby szkliwo imitowało stary metal. Zaczynałam od małej formy gipsowej, żeby uzyskać wnętrze połowy kuli, nie do końca było to potrzebne, bo później wielokrotnie to modyfikowałam, ale pomogło w utrzymaniu wielkości podstawy. Pracowałam z miękką gliną, także później potrzebowałam jeszcze pomocy taśmy, bo wszystko mi się rozjeżdżało przy formowaniu. Przy wygładzaniu za bardzo się wczułam i zrobiłam dziurę tuż przy uchu, ale zdążyłam jeszcze namoczyć i skleić wszystko przed wypałem... Tak, mimo kilku wpadek jest kufel. Ma pojemność ok. 650 ml, także myślę, że do małych nie należy. Jeszcze nie był co prawda testowany, ale sądzę, że na pewno nie przecieka. Dajcie znać, co myślicie ;)
Inspirowałam się dawnymi kuflami, chciałam, żeby szkliwo imitowało stary metal. Zaczynałam od małej formy gipsowej, żeby uzyskać wnętrze połowy kuli, nie do końca było to potrzebne, bo później wielokrotnie to modyfikowałam, ale pomogło w utrzymaniu wielkości podstawy. Pracowałam z miękką gliną, także później potrzebowałam jeszcze pomocy taśmy, bo wszystko mi się rozjeżdżało przy formowaniu. Przy wygładzaniu za bardzo się wczułam i zrobiłam dziurę tuż przy uchu, ale zdążyłam jeszcze namoczyć i skleić wszystko przed wypałem... Tak, mimo kilku wpadek jest kufel. Ma pojemność ok. 650 ml, także myślę, że do małych nie należy. Jeszcze nie był co prawda testowany, ale sądzę, że na pewno nie przecieka. Dajcie znać, co myślicie ;)
Świetny! Jestem pod wrażeniem :)
OdpowiedzUsuńDziękuję! ;)
UsuńZrobiony od córeczki na pewno zrobiło wrażenia na tacie, nie wiem jak długo to robisz ale efekt bardzo ładny wyszedł. Czy byś była wstanie zrobić to na zamówienie?
OdpowiedzUsuńPrawdę mówiąc, piorunujące. Dziękuję, too był mój pierwszy kufel, ale ceramiką zajmuję się już jakiś czas. Tak, oczywiście.
Usuń