Dream Factory | Album dla Róży

Na jakiś czas przerwałam swoje artystyczne działania, ale nie zniknęłam z sieci i było mi niezmiernie miło, gdy otrzymałam wiadomość od taty trzyletniej Róży, dla której zaprojektowałam i wykonałam album, na który właśnie patrzycie. Ponownie zmierzyłam się ze stworzeniem rzeczy, której wygląd ma być ponadczasowy i ma ona przetrwać lata. Jak zawsze, przedstawię Wam wskazówki, tudzież wymagania, jakie otrzymałam, a następnie opowiem o procesie powstawania albumu.

  • róża na okładce
  • miejsce na 200 zdjęć o standardowych wymiarach, tj. 10/15 cm

Zauważyłam, że choć wszystkie moje prywatne projekty albumów leżą w szufladzie i w Dream Factory nie ma niestety ciągłości, to każdy kolejny, którego podejmuję się na zamówienie, stanowi większe wyzwanie od poprzedniego. Ostatnio były to karty złożone z trzech warstw, aby zdjęcia wkładać, a nie przyklejać, tym razem jest to ilość kart i sam haft - do głowy by mi nie przyszło, że spędzę nad nim ponad 40 godzin!  

Od samego początku chciałam, aby album dla Róży był ponadczasowy i uniwersalny - wyszłam z założenia, że kiedy za kilka lat dziewczynka go otworzy, niezależnie od tego, czym będzie się interesowała, powinien się jej spodobać. Dlatego też zdecydowałam się na kolory natury, a nie pełną interpretację kolorystyczną, jak przy pierwszym albumie z motywem róży - możecie zobaczyć go tutaj. Wyjątkowo zaczęłam od kart, to do nich dobierałam pozostałe kolory; finalnie można wyłonić dwa główne - różowy i oliwkowy - i dwa dopełniające - czarny i kremowy.

Na oprawę kupiłam kilka welwetów, a ostatecznie uznałam, że pierwszy wybór był najlepszy, oczywiście pod względem koloru, ponieważ włoski błyszczący welur okazał się być wyjątkowo elastyczny, co przy szyciu ubrań stanowi zaletę, jednakże przy hafcie jest to duże utrudnienie. Do haftu użyłam mulin bawełnianych oraz syntetycznych, metalizowanych, dzięki czemu uzyskałam trójwymiarowość, zachowałam realizm, a jednocześnie nadałam biżuteryjnego charakteru. Jest to o tyle ciekawe rozwiązanie, że występują pewne różnice, odcięcia - satyna obok połysku, efekt brokatu na grubej i sztywnej nici obok delikatnego "włosia". 

Metalizowane muliny mają to do siebie, że z daleka wyglądają na metaliczne, a z bliska na brokatowe. Ze względu na ich intensywne kolory, zrezygnowałam z wypełniania nimi całych płaszczyzn, a przeszyłam nimi linie lub małe plamy, aby podkreślić światłocień i nasycenie, dzięki czemu odnosi się wrażenie, że kwiat "wyłania się, wychodzi" z okładki. 

Muliny w odcieniu brudnego różu użyłam także do stworzenia kapitałki, czyli ozdobnego wykończenia bloku albumu, po obu stronach grzbietu. Czasem używam w tym celu wstążek lub tkanin, jednak uznałam, że będzie do kolejny wyjątkowy element tego albumu, również bardzo elegancki, i warto poświęcić mu dłuższą chwilę.

Sam blok składa się z 50 matowych kart o wymiarach 14/21 cm w kolorze zgaszonej zieleni, przewidzianych na 100 zdjęć w standardowym formacie. Tym samym jest to najmniejszy, a jednocześnie największy objętościowo album, jaki do tej pory wykonałam. Karty oddzielają przekładki z kremowego, metalizowanego papieru transparentnego, a okalają wyklejki w odcieniu przybrudzonego różu, również metalizowane, perłowe. Na przedniej wyklejce zapisałam imię przyszłej właścicielki, a następnie "przyprószyłam" brokatem o kolorze podobnym do tego w kapitałce i kwiecie. 
Swoje albumy zawsze wykonuję z najlepszej jakości materiałów, dbając o to, aby były niepowtarzalne i wyjątkowe. W celu zamówienia lub zaprojektowania notesu, albumu lub kalendarza, zapraszam na instagram.com/patlupinska lub do wysłania wiadomości na pat.lupinska@gmail.com.

 

Komentarze