Dream Factory | Album z różą

 

Cześć, jakiś czas temu, w poście z albumem z ważką, wspominałam o drugim zamówieniu i dzisiaj właśnie o nim. Motywem miała być czerwona róża, która stanowiła podstawę pięknego wianka i bukietu w dniu ślubu mojej klientki. Bazując na otrzymanych zdjęciach, zdecydowałam, że głównym odcieniem będzie burgund, ponieważ w założeniu album miał prezentować się ciężko, elegancko i ponadczasowo., a to, w mojej ocenie, synonimy tego koloru. Przygotowałam dla Kingi projekt, który później przedstawiłam w dwóch wersjach - z syntetyczną różą wtopioną w tło i z linearną, złotą. Decyzja była trudna, ale wybrałyśmy tę pierwszą, która ostatecznie nawiązywała także do drugiej. W jaki sposób? O tym poniżej.

Projekt wyjściowy: 

  • 150 zł
  • 18 x 25 cm
  • 20 kart (40 stron) + papiery półtransparentne

  • okładka: welur/aksamit czarny/wino + gałązka róży (haft chiński, jak przy hortensji) z wyłączeniem koloru zielonego - ma wyglądać elegancko i ciężko
  • grzbiet: mały płatek róży w dolnej części
  • wyklejki (strony łączące blok z oprawą): wino/czerń mat lub czerń metalizowana
  • karty: czerń mat o gramaturze 300 lub 700 + przekładki czarne

Na oprawę zamówiłam sygnowany aksamit (100% bawełna), a do haftu na niej różne muliny - zarówno zwykłe, jak i metalizowane, ponieważ jeszcze nie wiedziałam, na którą wersję się zdecydujemy. Kupiłam zwykłe bawełniane muliny w odcieniach chłodnej czerwieni/bordo oraz metalizowane złote i  już poza zamówieniem od czerwieni po czerń. W związku z tym, że całkiem często używam złota i srebra, cieszę się, że wybrałyśmy projekt czerwony, bowiem dawał więcej możliwości i był pewnego rodzaju powiewem świeżości. Zwykłe muliny wyglądały w porządku, jednak gdy zestawiłam aksamit z tymi metalizowanymi, nie miałam wątpliwości, że to jest to. Tylko 3 kolory - klasyczna czerwień, wino i czerń - wystarczyły, bym mogła wyhaftować piękną trójwymiarową różę, która w zależności od światła zmienia swój wygląd. 


Przy 18 x 25 cm zawsze proponuję 20 kart, ale finalnie dołożyłyśmy z Kingą jeszcze 10, aby mogła wkleić tam możliwie dużo zdjęć. Tym samym jest to mój największy, jak do tej pory, album, ponieważ grubość jego grzbietu wynosi ok. 4 cm. Wybrałam najlepszej jakości czarny, matowy papier o gramaturze 300 g/m2, który znam doskonale, więc nie obawiałam się niespodzianek. Nieco inaczej sytuacja wyglądała z papierem na przekładki, bowiem spodziewałam się czegoś zupełnie innego i przywykłam też do idealnie gładkiej kalki, a tym razem kupiłam pergamin dedykowany do właśnie albumów i musiał odleżeć 3 dni, żeby mnie do siebie przekonać. To, co trzeba przyznać, to to, że jest niezwykle wytrzymały jak na swoje 40 g/m2, co oczywiście podnosi jakość całego albumu.


Co do wyklejek, wahałam się czy powinny być one metalizowane, czy też nie, jednakże wybór ułatwił mi sklep internetowy, z którego zamówiłam papiery, ponieważ ich kolor znacznie odbiegał od zdjęć. Wiem, że trudno zrobić zdjęcie, które dobrze odda kolory, ale jako osoba, która fotografuje, wiem też, że nie jest to niemożliwe, a ekrany aż tak się od siebie nie różnią. Ostatecznie, z racji tego, że zrezygnowałam z total looku, wykorzystałam matowy papier w kolorze chłodnego bordo. 

Choć nie spotkałam się z albumem, który by posiadał kapitałkę, ja nigdy z niej nie rezygnuję, zarówno ze względów technicznych, jak i estetycznych - to miejsce na piękny detal. Tym razem użyłam w tym celu metalicznego poliestru, którego osnowa i wątek są czerwone i czarne, dzięki czemu ma on piękny połysk i kolor. Zrezygnowałam z płatka róży na grzbiecie albumu, a zamiast niego w miejscu łączenia wyklejki z oprawą - papieru z tkaniną - przykleiłam metalizowaną mulinę w kolorze czerwieni.


Album jest wykonany z najlepszej jakości materiałów, precyzyjnie i starannie. Świetnie sprawdzi się jako prezent na różne okazje - urodziny czy święta, jak zbliżające się Walentynki, Dzień Kobiet czy Dzień Babci. Możecie zamówić swój egzemplarz na mojej stronie lub napisać do mnie na Facebooku, lub maila.

Komentarze