Cup of tea

Witam Was serdecznie!
Jakiś czas temu mieliśmy Dzień Mamy, całkiem niedawno Dzień Taty i ja te dni chciałabym tutaj nadrobić, bo podarowałam swoim rodzicom własnoręcznie wykonane prezenty. Najpierw powrót do 26 maja i pierwszego naczynia, jakie wykonałam na zajęciach ceramiki. Pomyślałam sobie "to musi być duża filiżanka". Dla zaoszczędzenia czasu takie rzeczy robi się metodą wałeczkową, tj. formuje się z gliny długie wałeczki, a później za ich pomocą ścianki. Ja jednak stwierdziłam, że wolę zrobić to po rzeźbiarsku, czyli z bryły. Przygotowałam sobie kulę, którą przecięłam na pół, ścięłam czubek i wybrałam środek, po czym dokleiłam ucho. Powinnam to ładnie graficznie zobrazować, ale niestety nie wykonałam zdjęć podczas pracy "na mokro", wyobraźnia będzie tutaj bardzo pomocna. Zaczęłam w grudniu, skończyłam w styczniu/lutym. W międzyczasie przeniosłam się do innego opiekuna i niestety podczas tej zamiany filiżankę włożono do pieca i nie mogłam zadośćuczynić swojemu perfekcjonizmowi, bo po wypale papier ścierny na nic się nie zda, dlatego pozostało mi przejść do etapu końcowego - szkliwienia. Jak to wszystko wygląda? Uporządkujmy:
  1. Z masy ceramicznej formujemy wałeczki/bryłę, które stanowią bazę naszego naczynia.
  2. W przypadku filiżanki doklejamy ucho, robimy na mokro tyle, ile możemy, odstawiamy do wyschnięcia bez zabezpieczenia mokrym materiałem i workiem.
  3. Etap, którego w tym przypadku zabrakło - wysuszone naczynie szlifujemy papierem ściernym, aby pozbyć się ewentualnych nierówności.
  4. Wkładamy do pieca na pierwszy wypał - biskwit (spieczona, utwardzona masa ceramiczna).
  5. Mamy dwie możliwości: angoba i szkliwo. Angoba to glinka (rozrabiana z wodą), którą nakładamy cienko, inaczej może popękać i nawet odejść. Tak, jak ją nałożymy, tak zostanie, czyli widać kierunki i maźnięcia pędzla, dlatego ja zawsze wygładzam powierzchnię dłonią, nie za bardzo, żeby nie zetrzeć warstwy, Po wypale jest matowa, aby przedmiot nią pokryty można było użytkować, należy nałożyć warstwę szkliwa, np. transparentnego. Natomiast szkliwo to masa szklana, która jest ściśle połączona z powierzchnią wyrobu (chociaż ostatnio przekonałam się, że potrafi zachować się jak zbyt grubo położona angoba) i kiedy wszystko zawiedzie to najlepszy klej ceramiczny. Może być błyszczące, matowe, mieszane, gładkie, z efektami... Kryć, nie kryje zawsze, dużo zależy od odpowiednich proporcji proszku i wody, nałożenia i ilości warstw, czy nakładamy nowe szkliwo na wcześniej już wypalone. Wada i zaleta - spływa bardziej lub mniej, czasem dzięki temu powstają naprawdę ciekawe rozwiązania, tworzy gładką powierzchnię. Można kłaść angobę na angobę, szkliwo na szkliwo, szkliwo na angobę, wypalać do woli, jedynym ograniczeniem jest to, że nowe szkliwo na wcześniej już wypalonym trudno aplikować i może nam nie pokryć. Haczyk jest jeszcze taki, że nie wszystkie szkliwa są dopuszczone do kontaktu z żywnością ze względu na związki metali, z których się składają, dlatego czasem jesteśmy ograniczeni.
  6. Na zewnątrz położyłam dwie cienkie warstwy czarnej angoby, wewnątrz analogicznie białej i do pieca. Następnie czarną angobę pokryłam transparentnym szkliwem, które wyciągnęło brązowe i niebieskie niuanse kolorystyczne i nadało połysk, na białej angobie znalazło się białe matowe szkliwo, niestety nie do końca pokryło, mimo dwóch warstw, ale już się poddałam. Część ucha i spód przykryły dwie warstwy metalicznego brązu (?), koloru bliżej nieokreślonego. Znowu do pieca. W związku z tym, że szkliwo spływa, podczas wypału filiżanka stała na specjalnym podstawniku. Zostawił on wprawdzie trzy małe kropeczki, ale kto by się tym przejmował ;)











Komentarze