Linoryt - czym jest i jak go wykonać?
Cześć. Zależy mi na tym, aby tworzyć różnorodnie, więc ostatnio postanowiłam wrócić do rzeczy, które kiedyś robiłam i tym sposobem zabrałam się za linoryt. Nad rysunkiem pracowałam dość długo, aby przy całym swoim manierystycznym charakterze postać była raczej poprawna anatomicznie. Ponadto, o ile zazwyczaj skupiam się tylko na warstwie wizualnej, tym razem chciałam również przekazać coś jako artystka i kobieta. Oczy blizny nawiązuje swoją formą do dawnych czasów, do kreskowych map i drzeworytów; ukazuje wielowymiarowość i siłę kobiety.
Czym jest linoryt i na czym polega?
To bardzo podobna do średniowiecznego drzeworytu technika druku wypukłego, czyli takiego, w którym odbijane są "wystające/wypukłe" części matrycy. Materiał, z którego powstaje matryca do odbitek, to wynalezione jeszcze w XIX wieku linoleum. To rozprowadzana na płóciennej tkaninie masa, której ze względu na jej właściwości (między innymi wodoodporność) używano głównie jako wykładziny podłogowej, a na początku XX wieku znalazła swoje zastosowanie w sztuce. Linoleum jest materiałem dość miękkim, a więc znacznie łatwiejszym w obróbce od drewna - stąd też wzbudziło zainteresowanie artystów, którzy wykorzystali je w druku.
Linoryt - krok po kroku
Pierwszym krokiem jest stworzenie rysunku, który będziemy odbijać. W zależności od tego, czy chcemy pracować w czerni, czy w kolorze, musimy odpowiednio wszystko rozplanować - które miejsca mają zostać "zadrukowane", ilu matryc będziemy potrzebować. Dziś jest to znacznie łatwiejsze, ponieważ taki rysunek możemy projektować i modyfikować także komputerowo, z czego sama skorzystałam. Najpierw przygotowałam szkic, który modyfikowałam w programie graficznym, a następnie drukowałam w 50% przezroczystości, aby móc swobodnie nanosić kolejne poprawki i elementy.
Kolejny etap to przeniesienie rysunku na linoleum. Jak to zrobić? Używając kalki i miękkiego ołówka, dzięki czemu wykonamy kopię, którą z łatwością odbijemy na arkuszu. Odbijemy, ponieważ należy pamiętać, że aby otrzymać odbitkę dokładnie taką, jak zaprojektowaliśmy, kalkę trzeba położyć stroną, po której rysowaliśmy - stworzyć odbicie lustrzane. Wówczas musimy docisnąć kalkę do linoleum, aby pozostał na nim ołówek; można użyć do tego np. twardego wałka.
Czas na najbardziej żmudną i często wymagającą precyzji pracę, czyli stworzenie matrycy na zasadzie reliefu poprzez wybieranie linoleum za pomocą dłuta. W sklepie plastycznym można zakupić zestaw dłut lub obsadkę z wymiennymi końcówkami; różnią się one zarówno rozmiarem, jak i kształtem. Ja wspomagałam się także nożykiem do papieru, ponieważ w niektórych fragmentach nawet najmniejsze dłutko nie było wystarczająco precyzyjnym narzędziem.
Ostania część to wykonanie odbitek. Potrzebujemy do tego odpowiedniego wałka - twardego, z gumową powłoką - farby drukarskiej i powierzchni, na której ją rozprowadzimy, oraz oczywiście papieru, na którym pojawi się nasz rysunek. Na rynku są dostępne zarówno farby wodne, jak i olejne. Ja wybrałam tę drugą, przez co wydłużyłam czas schnięcia, ale uważam, że jest to gwarancja nasyconego i głębokiego koloru. Farba drukarska jest bardzo gęsta, w związku z czym potrzebujemy powierzchni, np. plexi, na której rozprowadzimy ją przed nałożeniem na matrycę. W zależności od efektu, jaki nas interesuje, między kolejnymi odbiciami dokładamy wałkiem farbę i dociskamy arkusz do papieru. Istnieją przeznaczone do tego prasy, jednak w warunkach domowych robimy to ręcznie, co wiąże się też z tym, że mamy pełną kontrolę na dociskiem i możemy nasze odbitki różnicować.
Matryce w grafice warsztatowej są wielokrotnego użytku, dlatego po skończonej pracy należy o nie zadbać i wyczyścić, tak samo, jak narzędzia. Jeśli używamy wodnej farby, robimy to oczywiście za pomocą wody; jeśli jednak zdecydowaliśmy się na inny rodzaj, będziemy potrzebować rozpuszczalnika, np. benzyny. Osobiście uważam, że warto sięgnąć po coś "mocniejszego", żeby nie tracić czasu i energii, dlatego ja użyłam nitro.
Jak widzicie, linoryt to technika zarówno dla początkujących, jak i doświadczonych grafików. Ja sama z pewnością wykonam jeszcze nie jeden, a Was zachęcam do spróbowania ;)
Komentarze
Prześlij komentarz