Jestem klonem, ale tym razem się umalowałam

Cześć! Dzisiaj dwa portrety, które w założeniu miały być dyptykiem, ale jak zwykle nie wyszło. Kto mnie nie pozna, a potem nie zobaczy mojego taty, mówi, że jestem jego kopią i to jest absolutna prawda, dlatego też pomyślałam, że to będzie świetna rzecz zrobić nasze portrety, skoro jesteśmy tak podobni. Problem niestety pojawia się wraz z nałożeniem przeze mnie makijażu, bo  mniejszym lub większym stopniu to podobieństwo się zaciera i tak też było w tym przypadku, bowiem w pierwszej kolejności narysowałam siebie, na podstawie zdjęcia, które niestety od naturalnego efektu jest dalekie. Na pewno wiecie, o co chodzi - wyglądam dzisiaj ładnie, to będzie idealne zdjęcie referencyjne. I jak najbardziej, wszystko, co należy uchwyciłam, ale niestety nie widać podobieństwa do mojego taty. Jednak ma to także swoje zalety, ponieważ miałam okazję pracować w dwa różne sposoby i dążyć do uchwycenia dwóch różnych charakterów. Obie prace rysowałam suchymi pastelami na granatowym kartonie o wymiarach 50/70 cm. Poniżej portrety w interpretacji kolorystycznej wraz z detalami i szkicami.





Komentarze